środa, 30 stycznia 2013

Rozdział 1.




-Wiesz, sporo by opowiadać. – zaśmiałam się i położyłam się na łóżku.
-Mam dla Ciebie propozycję. – przeniosła się ze swojego łóżka na moje, a ja podniosłam się patrząc na nią. – Nie wiem czy interesujesz się siatkówką, ale mam dwa zaproszenia na prezentację graczy Resovii. Znam tylko Ciebie, więc może chciałabyś się wybrać ze mną?
-Żartujesz ?! – podskoczyłam jak jakaś głupia, a Milena tylko pokiwała przecząco głową. – Pewnie, że chciałabym! Ale kiedy to jest ?
-W piątek, jutro wieczorem. – wyszczerzyła się.
-Jeeeejku, nie wiem jak mam Ci dziękować. – dosłownie rzuciłam się na nią.
-Wystarczy mi to, że dotrzymasz mi towarzystwa. – zaśmiała się i odwzajemniła mój uścisk. – Mają przedstawiać nowe nabytki.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę. – ponownie objęłam ją swoimi ramionami.
-No to teraz spać, a jutro wybierać kreacje. – zaśmiała się i przeniosła się na swoje łóżko, po czym położyła się i zasnęła.
Wzięłam swoją zabójczą pidżamę w serduszka i weszłam do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic i w ekspresowym tempie opuściłam ją kładąc się do łóżka. Wzięłam do ręki telefon i napisałam sms’a do rodziców, że dotarłam cała i zdrowa, i że nie muszą się martwić. Gdy tylko uzyskałam odpowiedź okryłam swoje ciało kołdrą i zasnęłam.


***


Rano obudziłam się dość wcześnie. Zegarek na telefonie wskazywał godzinę siódmą minut trzydzieści. Przeciągnęłam swoje zaspane mięśnie i przetarłam oczy. Spojrzałam na łóżko obok, Milena w dobre sobie spała. Podniosłam się z łóżka i podeszłam do szafy. Wzięłam ciuchy i wraz z nimi weszłam do łazienki. Przemyłam twarz, aby odegnać od siebie chęć spania, nałożyłam na siebie jeansowe szorty i czarną bokserkę. Włosy spięłam w kłosa i zrobiłam delikatny makijaż, po czym wyszłam i schowałam swoją pidżamę do szafy. Akurat moja współlokatorka się przebudziła.
-Taki ranny ptaszek z Ciebie ? – spojrzała na mnie nieco zaspanymi oczami.
-Tak jakoś wyszło. – wzruszyłam bezradnie ramionami. – Co powiesz na śniadanie na mieście ?
-Czemu nie. – uśmiechnęła się wyciągając ręce ku górze. – Tylko się ubiorę.
Kiwnęłam głową w oznace zgody, a gdy poszła do łazienki ogarnęłam swoje łóżko zaścielając je. Nim się obejrzałam Milena wyszła z łazienki i również zaścieliła swoje łóżko. Razem wyszłyśmy z pokoju zamykając go i w dobrych humorach opuściłyśmy akademik. Jako, że Milena znała Rzeszów lepiej ode mnie to wybrała jakąś pobliską kawiarenkę, bynajmniej twierdziła, że pobliską, ale oczywiście wyszło zupełnie inaczej.. Szliśmy hektary, aby do niej dość! Nie wiedziałam, dlaczego akurat tę wybrała, ale nie interesowałam się tym. Weszłyśmy do środka i usiadłyśmy przy jednym z wolnych stolików. Po kilku minutach podszedł do nas kelner. Zamówiłam sobie latte i bułkę drożdżową z budyniem, Milena natomiast postawiła na zwykłą, małą czarną i kawałek tiramisu. Na zamówienie długo nie musiałyśmy czekać.
-Dlaczego akurat ta kawiarenka ? – spojrzałam na nią zajadając się swoją drożdżówką.
-Najlepsza w całym Rzeszowie. – poruszała zabawnie brwiami.
-Ciekawe, ciekawe.. – zaśmiałam się. – Długo interesujesz się siatkówką ?
-Żeby Cię nie skłamać.. – zamyśliła się. – Od jakiś siedmiu lat. – powiedziała dumna z siebie. – Na każdy mecz reprezentacji jeździłam. A Ty ?
-Zanim wyjechałam to częściej bywałam na meczach. – zaśmiałam się. – Ale w Londynie byłam na każdym grupowym i ćwierćfinale naszych chłopaków!
-No mnie niestety tam nie było. – zaśmiałyśmy się kończąc swoje posiłki.
-Nie wygłupiaj się, ja Cię zaprosiłam, ja zapłacę. – poprosiłam o rachunek i dając pieniądze kelnerowi podziękowałam mu.
-Gotowa na prezentację ? – spojrzała na mnie wyraźnie podekscytowana.
-Tyle czasu jeszcze do wieczora. – zaśmiałam się pod nosem. – Ale widzę, że Ty nie możesz się doczekać.
-No wiesz, chociaż ja. – wytknęła w moją stronę język.
-O właśnie, nie zdążyłam Cię nawet wczoraj zapytać. – skierowałam swój wzrok na nią, a ona zrobiła podobnie. – W ogóle skąd masz te dwa zaproszenia?
-Długo by opowiadać. – spojrzała przed siebie wyraźnie uśmiechnięta.
-Mamy czas. – złapałam ją za dłoń i pociągnęłam w kierunku ławki, na której usiadłyśmy.
-No dobra. – westchnęła i oparła się o jej oparcie. – Piter to chłopak mojej kuzynki.
-Czekaj, czekaj. – przerwałam jej. – I dał Tobie zaproszenia , a nie jej ?
-No bo ona obecnie studiuje poza Rzeszowem i nie mogła przyjechać. – wzruszyła ramionami. – A poza tym Katowice wcale nie są tak blisko.
-No niby. – spojrzałam na nią. – Widzę, że będziesz miała sławną rodzinę.
-Proszę Cię. – zmierzyła mi wzrokiem. – Nie chciałabyś widzieć jak ona go wykorzystuje.
-Jak to wykorzystuje ? – spojrzałam na nią nieco zdziwiona.
-To temat na nieco dłuższą rozmowę. – zaśmiała się i wstała. – Idziemy się szykować ?
-Czemu nie. – wstałam zaraz za nią i wolnym krokiem ruszyłyśmy w stronę akademika.
Po drodze dużo rozmawiałyśmy. W końcu znałam tylko ją i chciałam co nieco się dowiedzieć czy to o Rzeszowie czy to o uczelni. Doszłyśmy do wniosku, że w sobotę i niedzielę pójdziemy na spacer krajoznawczy, że tak się wyrażę. Chciała mi pokazać zabytki Rzeszowa i inne ciekawe, warte do zobaczenia rzeczy. Do akademika wróciłyśmy jakoś koło godziny czternastej. No co, trochę nam się to śniadanie przeciągnęło, ale co tam. Weszłyśmy do swojego pokoju i od razu padłyśmy na łóżko.
-I co, kreacje masz już przygotowaną ? – spojrzałam na nią kątem oka chichocząc pod nosem.
-Jeżeli kreacją można nazwać jeansy i koszulkę to tak. – zaśmiała się i usiadła na skraju łóżka. – Piotrek po nas przyjedzie o siedemnastej.
-Ale jak to ? – spojrzałam na nią siadając. – To nie będziemy jechały taksówką czy czymś w tym stylu?
-Nie wspominałam wcześniej ? – wzruszyła bezradnie ramionami i zaśmiała się.
Z politowanie pokiwałam głową i ponownie uwaliłam się jak długa na łóżku. Spacer trochę mnie wymęczył, ale nie wypadało odmówić jej pójścia na tę prezentację. Swoją drogą szłam tam z nadzieją, że będzie fajna zabawa.
-To co, idziesz pierwsza do łazienki szykować się ? – spojrzała na mnie odkładając telefon.
Niechętnie podniosłam się z łóżka i wyciągając z szafy pierwszą lepszą sukienkę weszłam do łazienki. Przebrałam się. Sukienka była przed kolano i dopasowana do mojego ciała z czarnego materiału. Poprawiłam makijaż, a kłosa rozpuściłam i przeczesałam włosy pozwalając im swobodnie opaść na ramiona. W drzwiach łazienkowych minęłam się z Mileną. Wzięłam jeszcze kurtkę jeansową i narzuciłam na ramiona, po czym nogi wsunęłam w swoje czarne szpilki.
-Nie musiałaś się tak odstawiać. – zaśmiała się wychodząc z łazienki.
-Normalnie. – wzruszyłam ramionami.
-Każdy będzie Twój. – poruszała brwiami i łapiąc mnie za dłoń ruszyłyśmy w stronę wyjścia.
Wychodząc z akademika rozejrzała się po pobliskim parkingu. Widocznie znalazła to czego szukała, bo w mgnieniu oka zaczęła biec w stronę jednego z samochodów. Ja spokojnym krokiem szłam tuż za nią.
-Poznajcie się. – spojrzała na mnie i na swojego znajomego.
-Piotr Nowakowski . – wysunął rękę w moim kierunku. – Miło mi.
-Gabriela Moore. – uścisnęłam jego dłoń. – Mnie również miło.
Wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy. Pomijając fakt, że złamał chyba wszystkie możliwe przepisy ruchu drogowego, po piętnastu minutach byliśmy na miejscu. Przy wejściu pożegnaliśmy się z Piotrem i weszłyśmy okazując zaproszenia. Zajęłyśmy swoje miejsce, ale jako, że natura jest nieobliczalna musiała to pokazać również tym razem. Milena wskazała mi drogę do toalety i za jej wskazówkami starałam się dotrzeć do wyznaczonego celu.
-Ej, Ty ! – usłyszałam za sobą łamanym polskim.



4 komentarze: