-Hurra ! – jęknęłam wchodząc do
kawiarni.
-Może wspólnie zjemy śniadanie ? –
szedł tuż za mną. – Nikogo tutaj nie znam.
-Mnie też nie znasz. – usiadłam przy
stoliku.
-Ciebie znam chociaż po imieniu. –
usiadł naprzeciw mnie. – I z Twojego pięknego uśmiechu. Dlaczego nie
zareagowałaś jak Cię wołałem wczoraj?
-A po miałam reagować skoro Cię nie
znałam ? – spojrzałam do karty dań. – A poza tym nie mam na imię „Ej Ty”. –
ostatnie wyrazy wzięłam w tak zwane króliczki.
-Nie wiedziałem jak masz na imię. –
wzruszył ramionami.
-I może tak było lepiej ? –
przywołałam kelnera i złożyłam zamówienie.
-Dlaczego mnie tak nie lubisz ? –
uważnie mi się przyglądał.
-A kto powiedział, że Cię nie lubię ?
– zmrużyłam oczy i odłożyłam kartę na bok.
-Bo tak to wygląda. – westchnął i
złożył zamówienie.
-To źle wygląda.
-Naprawdę ? – na jego twarzy pojawił
się delikatny uśmiech.
-Nie. – mruknęłam. – Nie zadaję się z
nieznajomymi więc przykro mi.
-Nie chcesz mnie poznać ? – poruszał zabawnie
brwiami.
-Chcę zjeść śniadanie, pozwolisz mi
na to ? – spojrzałam na niego, a ten kiwnął tylko głową.
Podziękowałam kelnerowi za
przyniesiony posiłek wraz z kawą, tak samo uczynił on. Przyglądał mi się
uważnie, a z jego twarzy nie znikał uśmiech. Czułam się trochę dziwnie,
nieznajoma osoba przyglądała się mi, a ja nie mogłam nawet spokojnie zjeść.
Cieszyłam się bardziej z każdym kęsem. Z czego? Chociażby z tego, że wyjdę z
tej kawiarni i skończy się ta cała krępująca sytuacja. Kiedy skończyłam jeść
poprosiłam kelnera o rachunek.
-Ja zapłacę. – chwycił moją dłoń i
delikatnie się uśmiechnął.
-Nie trzeba. – wysiliłam się na
delikatny uśmiech i zabrałam swoją dłoń sięgając po portfel.
-Daj mi tę satysfakcję. – uśmiechnął się
spoglądając na rachunek.
-Potrafię płacić za siebie. –
skrzywiłam się, ale to nie pomogło, bo wyjął z portfela pieniądze i podał je
kelnerowi, ten tylko skinął głową i odszedł. – Nie trzeba było.
-Ale wypadało. – wyszczerzył się. –
Nauczyli mnie, że za piękne kobiety wypada płacić.
-Bez przesady. – zaśmiałam się i
wstałam.
-Już idziesz ? – podniósł się zaraz
za mną.
-Tak, mam zajęcia o trzynastej, więc
przepraszam. – delikatnie się uśmiechnęłam i odeszłam z nadzieją, że nie
pójdzie za mną, ale oczywiście myliłam się.
-Może chciałabyś wpaść na nasz
trening ? – otworzył mi drzwi i przepuścił w nich.
-Oglądanie spoconych dryblasów ? –
zmierzyłam go wzrokiem. – Nie dzięki.
-Znów jesteś niemiła.
-Cristian, posłuchaj mnie uważnie. –
stanęłam przed nim i założyłam ręce. – Nie jestem Tobą zainteresowana, więc nie
narzucaj się. W moim słowniku nie ma wyrazu miłość i już zapewne się nie
pojawi, bo nikt nie zdoła wzbudzić tego uczucia we mnie.
-Ale dlaczego myślisz, że narzucam Ci
się ? – również założył ręce na swojej klatce piersiowej. – Chcę po prostu mieć
z kimś normalny kontakt.
-Masz kolegów z drużyny. – jęknęłam.
-Myślisz, że mogę z nimi przebywać
całą dobę ? – zaśmiał się. – Chyba nie chcesz, abyśmy się pozabijali.
-Jejku, nie interesuje mnie to. –
delikatnie się skrzywiłam. – Możecie sobie wydrapać oczy, pourywać ręce czy
nawet wzajemnie się potopić. Nie interesuje mnie to.
-Więc skoro nie lubisz nas to po co
przyszłaś na prezentację?
-Bo nie chciałam zrobić przykrości
Milenie, rozumiesz?
-A dlaczego nas tak nie lubisz ?
-Po prostu nie mam zamiaru zadawać
się z rozkapryszonymi gwiazdeczkami, które myślą że wszystko im można, jasne ? –
przewiesiłam torbę przez ramię. – Jeszcze jakieś pytania masz ? Spieszę się.
-Przyjdź do nas na trening, proszę
Cię. – delikatnie się uśmiechnął. A już myślałam, że odpuści. Jaaaasne, doczekałam
się tego, że uhuu! – A wtedy zobaczysz jacy jesteśmy naprawdę. Będę czekał na
Ciebie przed halą jutro o czternastej, pasuje?
-Jeżeli się zgodzę to dasz już mi
spokój ? – spojrzałam w jego oczy. – Za chwilę spóźnię się na zajęcia.
-Tak, więc jak ? – szerzej się
uśmiechnął. – Widzimy się jutro o czternastej ?
-Tak. – skinęłam głową. – A teraz
muszę iść.
Posłałam w jego kierunku delikatny
uśmiech, odwróciłam się i ruszyłam na zajęcia. Droga do uczelni zajęła mi
jakieś trzydzieści minut, a tam przed budynkiem czekała już na mnie Milena.
Przywitałam się z nią i razem weszłyśmy do budynku, a później do sali. Tam
zajęłyśmy miejsce w jednym z ostatnich rzędów, wiecie, żeby się za bardzo nie
wychylać i żeby nikt nie myślał, że będziemy się podlizywać. Co to, to nie.
-Guten Tag. – wykładowca wszedł i oczywiście
od razu zaczął szprechać po niemiecku.
Odpowiedzieliśmy mu równie miłym
dzień dobry w języku niemieckim i wygodnie rozsiedliśmy się na krzesełkach.
Puścił w obieg jakąś kartkę, na której kazał nam się podpisać. Stwierdził, że
musiał mieć dowód na to, że chodzimy do niego na zajęcia. Spoko, można i tak. I
zaczęło się.. Męczarnia, nudna męczarnia. Szczerze mówiąc już wolałam siedzieć
w tej kawiarni z Cristian’em niżeli zamulać w sali wykładowej i słuchać tego
głupiego wykładowcy. Z każdą minutą moje powieki stawały się cięższe, przez co
czułam, że chwila moment znuży mnie sen.
-Gabi, nie śpij. – Milena delikatnie
uderzyła mnie w ramie.
-Boże, jakie te wykłady są nudne. –
szepnęłam przecierając oczy. – Gdzie wywiało Cię rano ?
-Piotrek zaprosił mnie na śniadanie,
nie wypadało odmówić. – uśmiechnęła się i wzruszyła ramionami.
-Lena, czy Ty coś do niego, no wiesz,
czujesz ? – uważnie się jej przyjrzałam.
-Wiesz, sama nie wiem. – westchnęła. –
Ostatnio bardziej się do siebie zbliżyliśmy. Czasem wydaje mi się, że ze mną
widzi się częściej niż z Olką.
-To nie jest odpowiedni moment na
taką rozmowę. – delikatnie się uśmiechnęłam i pogładziłam jej dłoń. – Pogadamy o
tym wieczorem, dobrze ?
-Niech będzie. – szepnęła.
Znów skupiłyśmy się na wykładzie. Na
szczęście zrobiłyśmy to w odpowiednim momencie, bo akurat wykładowca
stwierdził, że chce nas sprawdzić, a właściwie to chciał sprawdzić to, co
umiemy i czego nauczyliśmy się do tej pory. Zadawał nam chyba najprostsze pytania
jakie mogliśmy usłyszeć. Nawet głupek potrafiłby odpowiedzieć na pytanie typu „Woher
kommst du?”, „Wie alt bist du?”, „Wo wohnst du?” czy „Wie heißt du?”. Zapewne największy
matoł bez problemu poradziłby sobie z tymi pytaniami, ale cóż chciał wiedzieć
zapewne czy chociaż na takie pytania większość potrafi odpowiedzieć. Gdy przepytał
wszystkich, nasza grupa liczyła tylko dwadzieścia osób, postanowił zakończyć
wykład. Ucieszyłam się z tego, bo dłużej bym tam nie wytrzymała. Poczekałyśmy
aż wszyscy opuszczą salę i wyszłyśmy na końcu. Kupiłyśmy sobie jeszcze kawę w
automacie i opuściłyśmy budynek uczelni.
-Jedziecie z nami ?
_____________________________________
Trochę krótki, przepraszam. ;<
wybaczamy ^^ ale błagaaaaaaaaam o nowy na wystarczy mi że jesteś tu błagaaam ^^
OdpowiedzUsuńMoże dodam dzisiaj, a jak nie to jutro. ;D
Usuńbłagaaaaaam dzisiaj :D
UsuńJeszcze nie wiem jak to wyjdzie. ;)
Usuńtrafiłam tu przez przypadek. ale po przeczytaniu stwierdzam, że będę częstym gościem:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
;)
UsuńBardzo fajne opowiadanie ; ))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dziękuję bardzo. ;)
UsuńRównież pozdrawiam. ;)