Z przyzwyczajenia poprawiłam włosy
patrząc do lusterka w przedpokoju i dopiero wtedy niechętnie otworzyłam drzwi.
-Czego Ty jeszcze chcesz?! – jęknęłam
pod nosem, ale w prawdzie cieszyłam się z tego, że wrócił.
-Po prostu.. – zamilkł i wysunął rękę
zza pleców. – To dla Ciebie.
-Nie chcę żadnych Twoich kwiatków. –
starałam się zamknąć drzwi przed jego nosem, ale uniemożliwił mi to.
-Jeszcze zapomniałem o jednym. –
dodał i wszedł do środka zamykając za sobą drzwi.
Nie wiedziałam o co mu chodziło, nie
miałam zielonego pojęcia. Przeszłam do salonu i usiadłam na fotelu biorąc
laptopa na kolana. Stwierdziłam, że po prostu nie będę zwracała na niego uwagi.
Nie pozwalał mi na spokojne przeglądanie stron internetowych typu facebook czy twitter.
Jak gdyby nigdy nic rozsiadł się na kanapie wcześniej przynosząc dwie szklanki
soku i stawiając je na stole. Aby zrobić mu na złość odstawiłam laptopa na
stolik i skierowałam się do kuchni, skąd po chwili wróciłam ze szklanką
napełnioną sokiem. Kiwnął tylko z niedowierzaniem głową.
-Miałaś sok na stole. – spojrzał na
mnie unosząc brwi.
-No popatrz. – mruknęłam pod nosem i
odłożyłam przyniesioną szklankę na stolik. – Wolałam wziąć sobie sama.
-Długo będziesz się tak zachowywać
względem mnie? – podniósł się i kucnął przede mną. – Milena wszystko mi
powiedziała..
-Widzę, że jesteś dobrze
poinformowany. – delikatnie się skrzywiłam i ponownie wzięłam laptopa na
kolana.
-Dlaczego nie powiedziałaś mi?
-Że co proszę?! – niemalże krzyknęłam.
– Nie jesteś moim ojcem, żebym Ci się tłumaczyła. Więc odpuść sobie, dobra?
-Wiesz, że nie odpuszczę. – położył swoją
dłoń na moim kolanie.
-Łapy precz ode mnie. – zrzuciłam jego
dłoń z mojej nogi i wyłączyłam komputer.
-Zależy mi na Tobie.. – szepnął niemalże
niesłyszalnie.
-Daj mi spokój. – wstałam i
spojrzałam na niego. – Nigdy nie będę z Tobą, bo nie potrafię nikogo pokochać
tak jak kochałam jego, zrozum.
-Ale czy ja mówię, że masz o nim
zapomnieć? – podniósł się i spojrzał w moje oczy. Jego były przepełnione żalem?
Tak, bynajmniej tak mi się wydawało. – Chcę po prostu sprawić, abyś się
uśmiechała każdego dnia, aby w Twoich oczach było widać radość z każdego dnia,
każdej godziny, minuty i sekundy.
-Daj mi spokój. – ominęłam go i
ruszyłam w kierunku swojego pokoju.
-Gabrysia.. – szedł za mną, byłam
tego pewna jak nigdy. – Wiesz, że nie odpuszczę.
-Jeeeeeejku. – jęknęłam odkładając na
półkę komputer. – Co mam do cholery zrobić, abyś dał mi spokój?!
-Nie uda Ci się to. – podszedł niebezpiecznie
blisko mnie. – Kiedy pierwszy raz Cię ujrzałem nie potrafiłem wymazać Twojej
twarzy z myśli. – jedną ręką chwycił moją dłoń, a drugą ułożył na moim biodrze.
– Od początku domyśliłam się, że nie będzie łatwo, ale mimo wszystko staram się
pokazać Ci, że nie jesteś mi obojętna.
Nie odpowiedziałam na jego słowa.
Czując jego dłoń na swoim ciele przeszła mnie fala ciepła. Jak głupia
wsłuchiwałam się w jego słowa i przetrawiałam je w swoim umyśle, a do tego jak
totalna idiotka wpatrywałam się w jego oczy, w których po prostu tonęłam. Te
jego brązowe oczy sprawiały, że nie potrafiłam od niego oderwać wzroku. Zauważył
to, bo na jego twarzy momentalnie zawitał delikatny, ale zarazem wyraźny
uśmiech. Przeniósł swoją dłoń na mój policzek i delikatnie go pogładził jej
zewnętrzną stroną. Głośno przełknęłam ślinę, bo wiedziałam do czego to zmierza,
ale po prostu nie potrafiłam zaprotestować, choć sama nie wiedziałam dlaczego
tak się dzieje. Przecież byłam silna, przynajmniej tak sobie wmawiałam i za
każdym razem te moje słowa miały odzwierciedlenie w rzeczywistości, a teraz? On
tak po prostu sprawił, że przy nim moje kolana były jak z waty, miałam
wrażenie, że za chwilę zemdleję przez ten jego przeszywający, a zarazem cudowny
wzrok. Nie potrafiłam odwrócić głowy tak, aby nie patrzeć na niego. Ten
delikatny uśmiech, który widniał na jego twarzy z każdą chwilą stawał się
piękniejszy, przez co dało się zauważyć biały rządek jego zębów. Mimowolnie
przymknęłam powieki, a po chwili poczułam jak jego delikatne wargi napierają na
moje. Nie potrafiłam się oprzeć jego pocałunkom, które z każdą chwilą
przeradzały się w bardziej czułe, ale wciąż były delikatne. Zupełnie takie
jakby się bał, że mógłby mi zrobić krzywdę. Kiedy tylko oderwaliśmy się od
siebie ponownie spojrzałam w jego oczu. Wzięłam głęboki oddech i delikatnie się
uśmiechnęłam. Sama nie wiedziałam co robię. W mojej głowie wszystko się już
poplątało. Moje serce mówiło jedno, a rozum drugie. Spuściłam głowę w dół i po
prostu ominęłam go. Kolejny raz tego dnia weszłam do „salonu”, a tam stanęłam
przy oknie. Czułam jak po moich policzkach spływają łzy. Nie chciałam słuchać
serca, choć wiedziałam, że miało rację. Po prostu od jakiegoś czasu władzę miał
rozum, a serce? Ono po prostu zamilkło. Nie mogłam pojąc dlaczego właśnie teraz
ten jeden, wielki mięsień odpowiedzialny za pompowanie krwi znów zaczął
sprzeczać się z rozumem. Może wyraźnie chciał mi dać do zrozumienia, że nie
powinnam rezygnować z osoby, która coś do mnie czuje? Ale chwila, stop.
Przecież on nie mógł niczego do mnie czuć. Przecież znaliśmy się.. No właśnie,
nawet się nie znaliśmy. Nie mogłam tak po prostu być z kimś, kogo tak naprawdę nie
znałam i o kim kompletnie nic nie wiedziała. Tak, zdecydowanie rozum po raz
kolejny miał rację i wygrał kolejną kłótnię z sercem. Ale cóż, na to nic nie potrafiłam
poradzić, był silniejszy od tego mięśnia umieszczonego pod moją klatką
piersiową i dlatego wygrał. Z moich jakże intensywnych rozmyślań wyrwał mnie
delikatne dotyk dłoni Cristiana na moich biodrach. Tym razem nie przeszła przez
moje ciało fala ciepła, lecz dreszcze, przyjemne dreszcze , które sprawiły, że
na moim ciele pojawiła się tak zwana gęsia skórka. Jednym ruchem obrócił mnie w
swoją stronę i spojrzał w moje oczy. Znów przeszywał mnie swoim wzrokiem, a ja
znów nie potrafiłam oderwać od jego oczu wzroku. To było po prostu silniejsze.
Serce znów wdało się w kłótnie z rozumem. I jeszcze te jego brązowe oczy, w
których nie było widać tak jak zawsze radości. Teraz było wręcz przeciwnie.
Widniał w nich smutek i zarazem niezrozumienie. Tylko dlaczego niezrozumienie?
Może po prostu nie zrozumiał tego, że tak po prostu odeszłam po tym jak mnie
pocałował? Możliwe, teraz miałam różne myśli, które kłębiły się w mojej głowie,
i z którymi starałam się sobie poradzić. Jednak ten jego wzrok.. Tak, to był
ten moment, w którym serce po raz pierwszy od roku, jak nie dłuższego okresu
czasu, wygrało kłótnię z rozumem. Kciukiem
delikatnie otarł ostałe krople łez, a ja wzięłam się na palce, aby chociaż
trochę dorównać mu wzrostem, choć nawet to nie pomogło. Delikatnie ułożyłam
dłonie na jego policzkach, spojrzałam w jego oczy, po czym przymknęłam powieki.
Delikatnie musnęłam jego usta, a on nie protestował. Widocznie jemu się to
podobało. Nasze delikatne złączenie warg przerodziło się w namiętny pocałunek.
Jego język delikatnie drażnił moje podniebienie, a ja nie zostawałam mu w tym dłużna.
Kiedy usłyszałam pukanie do drzwi od razu się od niego oderwałam.
_____________________________________________________
Taki beznadziejny, ale cóż..
W poniedziałek się dowiem jak długo będę siedziała na praktykach. Jak się okaże, że będę szybciej kończyła to prawdopodobnie częściej będę się pojawiać rozdziały na moich blogach, bynajmniej będę się o to starała, ale nic nie obiecuję! ;)
Pozdrawiam serdecznie! ;-**
czyżby ten pocałunek wszystko zmienił? A ktoś za drzwiami to ma niezłe wyczucie czasu:/
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com
Nigdy nic nie wiadomo! ;)
UsuńRównież pozdrawiam! ;*