środa, 20 marca 2013

Rozdział 16.





Cristian mierzył go wzrokiem, a kiedy stanęłam tuż za Pawłem spojrzał na mnie. Chciał już coś powiedzieć, ale w porę mu przerwałam.
-Cristianie, poznaj Pawła.
-Nie potrzebuję go poznawać. – mruknął, odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę wyjścia.
-Poczekaj! – krzyknęłam, ale nie zareagował.
-Kto to był? – Paweł spojrzał na mnie, kiedy zamknął drzwi.
-Nieważne. – przeniosłam wzrok na niego. – Zostaw mnie samą.
-Ale prze..
-Nie idę nigdzie. Daj mi spokój. – przerwałam mu w pół słowa i otworzyłam przed nim drzwi.
Chciał coś powiedzieć, ale dosłownie wypchnęłam go z mieszkania. Zamknęłam drzwi trzaskając nimi wprost przed jego twarzą, a sama zsunęłam się po nich siadając na podłodze. Wyprostowałam nogi i głośno westchnęłam. Jednak dość szybko się podniosłam i zabierając kurtkę wraz z torbą opuściłam mieszkanie dokładnie je zamykając. Nogi skierowały mnie w jedną stronę. Wiedziałam, że muszę tam pójść, wiedziałam, że muszę mu to wyjaśnić, bo zapewne pomyślał sobie coś dziwnego. W ciągu dość długiej drogi wymyśliłam sobie nawet monolog, jaki mu wyprawię na ten temat, jednak wszystko prysło, kiedy usłyszałam głos dziewczynki, od ostatnich dni bardzo dobrze znany mi głos.
-Gabrysia! – podbiegła do mnie krzycząc swoim piskliwym głosikiem moje imię. Mimowolnie się uśmiechnęłam i kucając wyciągnęłam w jej stronę ręce. – Już myślałam, że nie odwiedzisz mnie dzisiaj.
-Nie dałam rady wcześniej. – mocno ją przytuliłam i uniosłam ku górze okręcając się w koło. – Sama tak po ulicy chodzisz?
-Nie. – kiwnęłam na potwierdzenie swoich słów przecząco głową. – Tatuś zabrał mnie na spacer, ale nie chciałam iść.
-Giulia! – dotarł do nas głośny, męski krzyk. Od razu wiedziałam kto jest owym krzykaczem.
-Cristian.. – zaczęłam niepewnie, kiedy podszedł bliżej nas.
-Mówiłem Ci, że masz mi nie uciekać. – spojrzał na córkę, a ona spuściła głowę w dół i schowała się za moje nogi.
-Nie musisz na nią krzyczeć. – mruknęłam spoglądając na niego.
-Nie wtrącaj się. Zajmij się lepiej tym swoim.. czekaj, jak mu tam. – zamyślił się na chwilę, ale kiedy chciałam mu przypomnieć imię to nie pozwolił mi na to. – Tak, Pawłem czy jakkolwiek mu było.
-Proszę Cię, daj mi to wyjaśnić.
-Nie potrzebuję Twoich wyjaśnień. – westchnął. – Nie potrzebuję niczego, rozumiesz?
-Savani, do cholery jasnej! – uniosłam nieco swój głos. – Chcę Ci wyjaśnić tę całą sytuację.
-Nie rozumiesz, że nie potrzebuję tych Twoich chorych wyjaśnień?
-Proszę Cię. – podeszłam bliżej niego i chwyciłam jego dłoń, po czym spojrzałam w jego oczy.
-Giulia, idziemy na ten spacer? – odsunął się ode mnie i spojrzał na małą. – Gabrysia pójdzie z nami.
-Tak, tak, tak! – krzyknęła z radości i zaczęła klaskać swoimi drobnymi dłońmi.
Kiedy tylko się uspokoiła chwyciła moją dłoń i zaczęła mnie ciągnąć w bliżej mi nie znanym kierunku. Nie wiem skąd w tak drobnym ciele było tyle siły, ale cóż. Od jego bloku mieszkalnego szliśmy w milczeniu, a ja tylko ukradkiem na niego spoglądałam. Nie miałam odwagi zacząć rozmowy, choć sama nie wiedziałam dlaczego tak piekielnie się tego bałam.
-O czym chciałaś rozmawiać? – przerwał ciszę, która między nami panowała, kiedy tylko weszliśmy w alejki parkowe.
-Chciałam Ci wyjaśnić to zajście z rana. – westchnęłam. – To był kolega, jeszcze z czasów podstawówki, a nie tak jak sobie pomyślałeś.
-Skąd możesz wiedzieć co ja sobie pomyślałem, co?
-Widziałam Twoją minę. Nie ukryjesz nic przede mną. – westchnęłam spoglądając na niego. – W Anglii skończyłam psychologię.
-Gabi, daj sobie spokój. – spojrzał na mnie. – Czy Ty naprawdę nie widzisz, że zależy mi na Tobie?
-Zrozum mnie. Ja chcę wiedzieć, że mogę mieć w Tobie oparcie, że nie zostanę znów sama tak jak to było.. – przerwałam na chwilę, aby się nie rozpłakać na samą myśl o wspomnieniach.
-Nie płacz, nie musisz nic mówić. – niepewnie się uśmiechnął i mocno mnie przytulił.
-Po prostu nie chcę kogoś ważnego dla mnie ponownie stracić..
-Już spokojnie. – ujął moją twarz w dłonie i spojrzał w moje tęczówki. – Nie stracisz już nikogo, obiecuję.
-Nie obiecuj. – westchnęłam i otarłam łzy, które wypłynęły z moich oczu.
-Ale swoją drogą.. – zaczął, kiedy ruszyliśmy za Julką. – Jestem dla Ciebie ważny?
-Nie drąż tematu. – uśmiechnęłam się i spojrzałam na małą kopię Savaniego.
-No powiedz mi. – zaczął dosłownie jęczeć prosząc mnie o tą głupią odpowiedź.
-Savani. – jęknęłam podchodząc do Julki. Podniosłam ją i spojrzałam na niego. – Zajmij się córeczką.
Zaśmiał się i wziął ją ode mnie, na tak zwanego barana. Widząc jak się o nią troszczy na moją twarz mimowolnie wkradł się uśmiech. Wolnym krokiem ruszyliśmy w drogę powrotną, która znów minęła nam w milczeniu. Przed wejściem do budynku mieszkalnego Savaniego postawił Julką na ziemi i uśmiechnął się do mnie. Pożegnałam się z małą i spojrzałam na niego.
-Jesteś dla mnie ważny. – szepnęłam, kiedy mnie przytulił.




________________________________________________________
Długość taka jak zazwyczaj na tym blogu, więc źle nie jest. ;)
Mam nadzieję, że się podoba chociaż trochę. ;)


3 komentarze:

  1. Jeeeeeeeeej no wreszcie to ujawniła! Powiedziała to uhuhu ^^ Savani jaki zazdrosny o Pawła nieźle :D a potem Gabi musiała się postarać o ten no spacer, wszystko idzie w dobrym kierunku :D

    OdpowiedzUsuń
  2. no to Savani pokazał, że Mu zależy:) Gabi stwierdziła, że jest dla Niej ważny. Co nie co ruszyło ale nie sądzę żeby od razu było kolorowo i cukierkowo;)

    pozdrawiam
    http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń