Cristian mierzył go wzrokiem, a kiedy
stanęłam tuż za Pawłem spojrzał na mnie. Chciał już coś powiedzieć, ale w porę
mu przerwałam.
-Cristianie, poznaj Pawła.
-Nie potrzebuję go poznawać. –
mruknął, odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę wyjścia.
-Poczekaj! – krzyknęłam, ale nie
zareagował.
-Kto to był? – Paweł spojrzał na
mnie, kiedy zamknął drzwi.
-Nieważne. – przeniosłam wzrok na
niego. – Zostaw mnie samą.
-Ale prze..
-Nie idę nigdzie. Daj mi spokój. –
przerwałam mu w pół słowa i otworzyłam przed nim drzwi.
Chciał coś powiedzieć, ale dosłownie
wypchnęłam go z mieszkania. Zamknęłam drzwi trzaskając nimi wprost przed jego
twarzą, a sama zsunęłam się po nich siadając na podłodze. Wyprostowałam nogi i
głośno westchnęłam. Jednak dość szybko się podniosłam i zabierając kurtkę wraz
z torbą opuściłam mieszkanie dokładnie je zamykając. Nogi skierowały mnie w jedną
stronę. Wiedziałam, że muszę tam pójść, wiedziałam, że muszę mu to wyjaśnić, bo
zapewne pomyślał sobie coś dziwnego. W ciągu dość długiej drogi wymyśliłam
sobie nawet monolog, jaki mu wyprawię na ten temat, jednak wszystko prysło,
kiedy usłyszałam głos dziewczynki, od ostatnich dni bardzo dobrze znany mi
głos.
-Gabrysia! – podbiegła do mnie
krzycząc swoim piskliwym głosikiem moje imię. Mimowolnie się uśmiechnęłam i
kucając wyciągnęłam w jej stronę ręce. – Już myślałam, że nie odwiedzisz mnie
dzisiaj.
-Nie dałam rady wcześniej. – mocno ją
przytuliłam i uniosłam ku górze okręcając się w koło. – Sama tak po ulicy
chodzisz?
-Nie. – kiwnęłam na potwierdzenie
swoich słów przecząco głową. – Tatuś zabrał mnie na spacer, ale nie chciałam
iść.
-Giulia! – dotarł do nas głośny,
męski krzyk. Od razu wiedziałam kto jest owym krzykaczem.
-Cristian.. – zaczęłam niepewnie,
kiedy podszedł bliżej nas.
-Mówiłem Ci, że masz mi nie uciekać. –
spojrzał na córkę, a ona spuściła głowę w dół i schowała się za moje nogi.
-Nie musisz na nią krzyczeć. –
mruknęłam spoglądając na niego.
-Nie wtrącaj się. Zajmij się lepiej
tym swoim.. czekaj, jak mu tam. – zamyślił się na chwilę, ale kiedy chciałam mu
przypomnieć imię to nie pozwolił mi na to. – Tak, Pawłem czy jakkolwiek mu
było.
-Proszę Cię, daj mi to wyjaśnić.
-Nie potrzebuję Twoich wyjaśnień. –
westchnął. – Nie potrzebuję niczego, rozumiesz?
-Savani, do cholery jasnej! –
uniosłam nieco swój głos. – Chcę Ci wyjaśnić tę całą sytuację.
-Nie rozumiesz, że nie potrzebuję
tych Twoich chorych wyjaśnień?
-Proszę Cię. – podeszłam bliżej niego
i chwyciłam jego dłoń, po czym spojrzałam w jego oczy.
-Giulia, idziemy na ten spacer? –
odsunął się ode mnie i spojrzał na małą. – Gabrysia pójdzie z nami.
-Tak, tak, tak! – krzyknęła z radości
i zaczęła klaskać swoimi drobnymi dłońmi.
Kiedy tylko się uspokoiła chwyciła
moją dłoń i zaczęła mnie ciągnąć w bliżej mi nie znanym kierunku. Nie wiem skąd
w tak drobnym ciele było tyle siły, ale cóż. Od jego bloku mieszkalnego szliśmy
w milczeniu, a ja tylko ukradkiem na niego spoglądałam. Nie miałam odwagi
zacząć rozmowy, choć sama nie wiedziałam dlaczego tak piekielnie się tego
bałam.
-O czym chciałaś rozmawiać? –
przerwał ciszę, która między nami panowała, kiedy tylko weszliśmy w alejki
parkowe.
-Chciałam Ci wyjaśnić to zajście z
rana. – westchnęłam. – To był kolega, jeszcze z czasów podstawówki, a nie tak
jak sobie pomyślałeś.
-Skąd możesz wiedzieć co ja sobie
pomyślałem, co?
-Widziałam Twoją minę. Nie ukryjesz
nic przede mną. – westchnęłam spoglądając na niego. – W Anglii skończyłam
psychologię.
-Gabi, daj sobie spokój. – spojrzał na
mnie. – Czy Ty naprawdę nie widzisz, że zależy mi na Tobie?
-Zrozum mnie. Ja chcę wiedzieć, że
mogę mieć w Tobie oparcie, że nie zostanę znów sama tak jak to było.. –
przerwałam na chwilę, aby się nie rozpłakać na samą myśl o wspomnieniach.
-Nie płacz, nie musisz nic mówić. –
niepewnie się uśmiechnął i mocno mnie przytulił.
-Po prostu nie chcę kogoś ważnego dla
mnie ponownie stracić..
-Już spokojnie. – ujął moją twarz w
dłonie i spojrzał w moje tęczówki. – Nie stracisz już nikogo, obiecuję.
-Nie obiecuj. – westchnęłam i otarłam
łzy, które wypłynęły z moich oczu.
-Ale swoją drogą.. – zaczął, kiedy
ruszyliśmy za Julką. – Jestem dla Ciebie ważny?
-Nie drąż tematu. – uśmiechnęłam się
i spojrzałam na małą kopię Savaniego.
-No powiedz mi. – zaczął dosłownie
jęczeć prosząc mnie o tą głupią odpowiedź.
-Savani. – jęknęłam podchodząc do
Julki. Podniosłam ją i spojrzałam na niego. – Zajmij się córeczką.
Zaśmiał się i wziął ją ode mnie, na
tak zwanego barana. Widząc jak się o nią troszczy na moją twarz mimowolnie
wkradł się uśmiech. Wolnym krokiem ruszyliśmy w drogę powrotną, która znów
minęła nam w milczeniu. Przed wejściem do budynku mieszkalnego Savaniego
postawił Julką na ziemi i uśmiechnął się do mnie. Pożegnałam się z małą i
spojrzałam na niego.
-Jesteś dla mnie ważny. – szepnęłam,
kiedy mnie przytulił.
________________________________________________________
Długość taka jak zazwyczaj na tym blogu, więc źle nie jest. ;)
Mam nadzieję, że się podoba chociaż trochę. ;)
Jeeeeeeeeej no wreszcie to ujawniła! Powiedziała to uhuhu ^^ Savani jaki zazdrosny o Pawła nieźle :D a potem Gabi musiała się postarać o ten no spacer, wszystko idzie w dobrym kierunku :D
OdpowiedzUsuńAle i tak nie wiesz jak się skończy, haha. ;D
Usuńno to Savani pokazał, że Mu zależy:) Gabi stwierdziła, że jest dla Niej ważny. Co nie co ruszyło ale nie sądzę żeby od razu było kolorowo i cukierkowo;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/