niedziela, 3 marca 2013

Rozdział 13.






Tak przerwałam. Po raz kolejny przerwałam na początku zdania. Ale akurat tę przerwę w owej wypowiedzi spowodował wchodzący do salonu Savani, który trzymał za rączkę sporo niższą od niego córkę. Ta kiedy tylko mnie zobaczyła od razu podbiegła do mnie i usiadła na sofie tuż obok mnie.
-A pani będzie moją nowa mamusią? – spojrzała na mnie, a w jej brązowych, tatusiowych oczkach widniały iskierki. Nie za bardzo wiedziałam co mam jej odpowiedzieć, a na moją twarz wkradło się zmieszanie. – Tatusiu, mam rację, prawda? – dziewczynka zwróciła się do ojca i podbiegła do niego wskakując mu na ręce.
-Słoneczko, a Ty nie jesteś zmęczona? – Cristian zaczesał jej ciemne włoski za ucho  i delikatnie się uśmiechnął.
-A czy Gabriela będzie jutro jak się obudzę? – ułożyła dłonie na jego policzkach.
-Mówi się pani Gabriela. – poprawił ją.
-Daj spokój. – stanęłam obok niech i spojrzałam na małą. – Wystarczy Gabrysia albo Gabi.
-Widzisz tatusiu? – wystawiła w kierunku ojca język, a ten spojrzał tylko na mnie. I co ja mogłam zrobić? Zaśmiałam się jak to miałam w zwyczaju. – Mówiłam Ci, że Gabrysia jest miła.
-Giulia! – włoski przyjmujący uniósł nieco głos, a ta ze spuszczoną głową zeskoczyła z jego rąk i pobiegła w stronę pokoju, w którym miała nocować.
-Nie musiałeś tak na nią krzyczeć. – mruknęłam w jego stronę. – Pójdę się z nią pożegnać i wracam do siebie.
Nie czekałam na jego zgodę, lecz od razu poszłam w stronę, w którą chwilę wcześniej szła jego córka. Zapukałam do pokoju, a kiedy usłyszałam cichutkie „proszę” weszłam do środka. Usiadłam na krańcu łóżka i spojrzałam na nią.
-Przyszłam się pożegnać. – pogładziłam dłonią jej włosy.
-Już idziesz? – w jej oczkach dało się dostrzec smutek. – Tak szybko?
-Muszę wracać do siebie. – przytuliłam ją delikatnie. – Ale co powiesz na to, żeby jutro pójść na ciastko, hm?
-Tak, tak, tak! – zaczęła skakać po łóżku, po czym przytuliła mnie swoimi drobnymi ramionami.
-A teraz grzecznie się połóż. – podniosłam się, a kiedy Giulia się położyła okryłam jej drobniutkie ciało kołderką. Pocałowałam delikatnie ją w czółku, a ta jeszcze raz mnie przytuliła. – Dobranoc.
Podeszłam do drzwi, zagasiłam światło w pokoju i wyszłam. Zabrałam kurtkę, którą założyłam i rzuciłam krótkie „dobranoc”, po czym wyszłam z mieszkania Savaniego.
-Odwiozę Cię. – wybiegł za mną i chwycił mój nadgarstek.
-Nie trzeba, poradzę sobie. – wymamrotałam pod nosem i wyrwałam dłoń z jego uścisku.
-O co Ci znowu chodzi? – stanął przede mną i złapał mnie za ramiona. – co znowu zrobiłem nie tak?
-Nic. – spojrzałam w dal, aby nie patrząc w jego oczy. – Po prostu wracaj do córki, ona jest ważniejsza niż moja droga do akademika.
-Chcę Cię odwieźć. Mama z nią zostanie. – niepewnie się uśmiechnął.
-Odpuść sobie. – mruknęłam. – Nie widziałeś jej ponad trzy miesiące, odkąd jesteś tutaj, w Polsce i jeszcze masz ją gdzieś?
-Nie mam jej gdzieś. – uniósł głos. – Po prostu nie chcę, aby cokolwiek Ci się stało.
-Nic mi się nie stanie. – wyrwałam się z jego uścisku i pomasowałam dłonią swoje ramiona. – Dobranoc. – rzuciłam wymijając go i wyszłam.
Obejrzałam się tylko, aby zobaczyć czy nie idzie za mną, ale ku mojemu szczęściu tak nie było. Cała droga od Włocha do akademika była jedną, wielką męczarnią moich myśli. Zastanawiałam się nad wszystkim, a szczególnie nad tą całą sytuacją. Z jednej strony jego trzyletnia córeczka była taka miła, słodka i bardzo radosna, a nawet bardzo do niego podobna. Jednak z drugiej strony nie potrafiłam sobie z tym poradzić. Ta sytuacja była bardzo dziwna. Ale może po prostu bał mi się o tym wcześniej powiedzieć? Wiem dziwne wytłumaczenie dla niego, bo z drugiej strony nie miał powodów do tego, aby mnie okłamywać. Myślenie na ten temat wyłączyłam dopiero wtedy, kiedy weszłam do akademickiego mieszkania. Weszłam do łazienki i nie musiałam się martwić o to, że obudzę Milenę, bo ona była u rodziny. Wzięłam dość szybki prysznic, ubrałam pidżamę i wygodnie ułożyłam się w łóżku oddając się w objęcia Morfeusza.


***


Następnego dnia obudziłam się późno, ale to za sprawą tego, iż późno poszłam spać. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła godzina dwunasta. Nie miałam zamiaru gotować obiadu ani nic z tych rzeczy. Zwlekłam się z łóżka rozciągając zaspane mięśnie i od razu weszłam do łazienki, gdzie nie obeszło się bez porannej toalety. Szybko się ubrałam we wcześniej zabrane rzeczy, zrobiłam delikatny makijaż, a włosy pokręciłam lokówką, po czym upięłam je wsuwkami w koka. Spryskałam ciało mgiełką i gotowa wyszłam z łazienki. Zamówiłam taksówkę. Założyłam płaszcz, zabrałam torebkę i wyszłam z mieszkania. Gdyby nie to, że obiecałam córce Cristiana to, że zabiorę ją na ciastko w ogóle bym tam nie szła. Wsiadłam do samochodu, który podjechał w tym samym momencie, kiedy ja wyszłam z akademika. Podałam kierowcy adres i odjechaliśmy z parkingu. Kiedy tylko podjechaliśmy pod wskazaną przeze mnie ulicę uregulowałam kwotę za przejazd i wysiadłam, po czym weszłam do bloku. Zapukałam pod odpowiednie drzwi, które po kilkudziesięciu sekundach otworzyła matka Savaniego. Przywitałam się z nią, a ta zaprosiła mnie do środka.
-Obiecałam wczoraj Giulii, że zabiorę ją na ciastko. – niepewnie się uśmiechnęłam. – Nie ma pani nic przeciwko temu, abym ją wzięła?
Kobieta nie odpowiedziała, tylko gdzieś zniknęła. Długo nie czekałam, aby uzyskać odpowiedź na pytanie gdzie i po co ona poszła. Nim się obejrzałam młodsza kopia Cristiana podbiegła do mnie i przytuliła się.
-To co, idziemy na to ciastko? – kucnęłam przed nią i uśmiechnęłam się.
-Babciu, mogę iść z Gabrysią? – dziewczynka spojrzała na swoją babcie, a ta kiwnęła tylko głową na znak zgody. Ubrała ją ciepło i delikatnie się uśmiechnęła. – Możemy iść. – dziewczynka klasnęła w dłonie.
Wyszłyśmy z mieszkania, a co za tym idzie również z bloku. Chwyciłam jej drobniutką dłoń i ruszyłyśmy wolnym krokiem spoglądając na chodnikowe płytki.
-A na jakie ciastko pójdziemy? – spojrzała na mnie z iskierkami w oczach.
-Na jakie tylko będziesz chciała. – posłałam w jej kierunku szczery uśmiech, a ta podskoczyła ze szczęścia.
-Gabrycha? Co Ty tutaj robisz?!




________________________________________________
No i mamy kolejny rozdział. ;). Jak myślicie, kogo spotkała Gabrysia? ;>



4 komentarze:

  1. jaaaaaaaaaak Giuli jest słodka :3 i kogoż ona tam spotkała? i dalej w stosunku do Savaniego jest taka no ...zimna. :<

    czekam na kolejny! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. w stosunku do małej Gabrysia jest ciepła i otwarta, zupełne przeciwieństwo Jej stosunków z Savanim...i kogo mogła spotkać? To dla mnie nie mala zagadka....
    pozdrawiam
    http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń