Tak przerwałam. Po raz kolejny
przerwałam na początku zdania. Ale akurat tę przerwę w owej wypowiedzi spowodował
wchodzący do salonu Savani, który trzymał za rączkę sporo niższą od niego córkę.
Ta kiedy tylko mnie zobaczyła od razu podbiegła do mnie i usiadła na sofie tuż
obok mnie.
-A pani będzie moją nowa mamusią? –
spojrzała na mnie, a w jej brązowych, tatusiowych oczkach widniały iskierki.
Nie za bardzo wiedziałam co mam jej odpowiedzieć, a na moją twarz wkradło się
zmieszanie. – Tatusiu, mam rację, prawda? – dziewczynka zwróciła się do ojca i
podbiegła do niego wskakując mu na ręce.
-Słoneczko, a Ty nie jesteś zmęczona?
– Cristian zaczesał jej ciemne włoski za ucho i delikatnie się uśmiechnął.
-A czy Gabriela będzie jutro jak się
obudzę? – ułożyła dłonie na jego policzkach.
-Mówi się pani Gabriela. – poprawił ją.
-Daj spokój. – stanęłam obok niech i
spojrzałam na małą. – Wystarczy Gabrysia albo Gabi.
-Widzisz tatusiu? – wystawiła w
kierunku ojca język, a ten spojrzał tylko na mnie. I co ja mogłam zrobić?
Zaśmiałam się jak to miałam w zwyczaju. – Mówiłam Ci, że Gabrysia jest miła.
-Giulia! – włoski przyjmujący uniósł
nieco głos, a ta ze spuszczoną głową zeskoczyła z jego rąk i pobiegła w stronę
pokoju, w którym miała nocować.
-Nie musiałeś tak na nią krzyczeć. –
mruknęłam w jego stronę. – Pójdę się z nią pożegnać i wracam do siebie.
Nie czekałam na jego zgodę, lecz od
razu poszłam w stronę, w którą chwilę wcześniej szła jego córka. Zapukałam do
pokoju, a kiedy usłyszałam cichutkie „proszę” weszłam do środka. Usiadłam na
krańcu łóżka i spojrzałam na nią.
-Przyszłam się pożegnać. –
pogładziłam dłonią jej włosy.
-Już idziesz? – w jej oczkach dało
się dostrzec smutek. – Tak szybko?
-Muszę wracać do siebie. –
przytuliłam ją delikatnie. – Ale co powiesz na to, żeby jutro pójść na ciastko,
hm?
-Tak, tak, tak! – zaczęła skakać po
łóżku, po czym przytuliła mnie swoimi drobnymi ramionami.
-A teraz grzecznie się połóż. –
podniosłam się, a kiedy Giulia się położyła okryłam jej drobniutkie ciało
kołderką. Pocałowałam delikatnie ją w czółku, a ta jeszcze raz mnie przytuliła.
– Dobranoc.
Podeszłam do drzwi, zagasiłam światło
w pokoju i wyszłam. Zabrałam kurtkę, którą założyłam i rzuciłam krótkie „dobranoc”,
po czym wyszłam z mieszkania Savaniego.
-Odwiozę Cię. – wybiegł za mną i
chwycił mój nadgarstek.
-Nie trzeba, poradzę sobie. –
wymamrotałam pod nosem i wyrwałam dłoń z jego uścisku.
-O co Ci znowu chodzi? – stanął przede
mną i złapał mnie za ramiona. – co znowu zrobiłem nie tak?
-Nic. – spojrzałam w dal, aby nie
patrząc w jego oczy. – Po prostu wracaj do córki, ona jest ważniejsza niż moja
droga do akademika.
-Chcę Cię odwieźć. Mama z nią
zostanie. – niepewnie się uśmiechnął.
-Odpuść sobie. – mruknęłam. – Nie widziałeś
jej ponad trzy miesiące, odkąd jesteś tutaj, w Polsce i jeszcze masz ją gdzieś?
-Nie mam jej gdzieś. – uniósł głos. –
Po prostu nie chcę, aby cokolwiek Ci się stało.
-Nic mi się nie stanie. – wyrwałam się
z jego uścisku i pomasowałam dłonią swoje ramiona. – Dobranoc. – rzuciłam wymijając
go i wyszłam.
Obejrzałam się tylko, aby zobaczyć
czy nie idzie za mną, ale ku mojemu szczęściu tak nie było. Cała droga od
Włocha do akademika była jedną, wielką męczarnią moich myśli. Zastanawiałam się
nad wszystkim, a szczególnie nad tą całą sytuacją. Z jednej strony jego
trzyletnia córeczka była taka miła, słodka i bardzo radosna, a nawet bardzo do
niego podobna. Jednak z drugiej strony nie potrafiłam sobie z tym poradzić. Ta
sytuacja była bardzo dziwna. Ale może po prostu bał mi się o tym wcześniej
powiedzieć? Wiem dziwne wytłumaczenie dla niego, bo z drugiej strony nie miał
powodów do tego, aby mnie okłamywać. Myślenie na ten temat wyłączyłam dopiero
wtedy, kiedy weszłam do akademickiego mieszkania. Weszłam do łazienki i nie
musiałam się martwić o to, że obudzę Milenę, bo ona była u rodziny. Wzięłam
dość szybki prysznic, ubrałam pidżamę i wygodnie ułożyłam się w łóżku oddając
się w objęcia Morfeusza.
***
Następnego dnia obudziłam się późno,
ale to za sprawą tego, iż późno poszłam spać. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła
godzina dwunasta. Nie miałam zamiaru gotować obiadu ani nic z tych rzeczy.
Zwlekłam się z łóżka rozciągając zaspane mięśnie i od razu weszłam do łazienki,
gdzie nie obeszło się bez porannej toalety. Szybko się ubrałam we wcześniej
zabrane rzeczy, zrobiłam delikatny makijaż, a włosy pokręciłam lokówką, po czym
upięłam je wsuwkami w koka. Spryskałam ciało mgiełką i gotowa wyszłam z
łazienki. Zamówiłam taksówkę. Założyłam płaszcz, zabrałam torebkę i wyszłam z
mieszkania. Gdyby nie to, że obiecałam córce Cristiana to, że zabiorę ją na
ciastko w ogóle bym tam nie szła. Wsiadłam do samochodu, który podjechał w tym
samym momencie, kiedy ja wyszłam z akademika. Podałam kierowcy adres i odjechaliśmy
z parkingu. Kiedy tylko podjechaliśmy pod wskazaną przeze mnie ulicę
uregulowałam kwotę za przejazd i wysiadłam, po czym weszłam do bloku. Zapukałam
pod odpowiednie drzwi, które po kilkudziesięciu sekundach otworzyła matka
Savaniego. Przywitałam się z nią, a ta zaprosiła mnie do środka.
-Obiecałam wczoraj Giulii, że zabiorę
ją na ciastko. – niepewnie się uśmiechnęłam. – Nie ma pani nic przeciwko temu,
abym ją wzięła?
Kobieta nie odpowiedziała, tylko
gdzieś zniknęła. Długo nie czekałam, aby uzyskać odpowiedź na pytanie gdzie i
po co ona poszła. Nim się obejrzałam młodsza kopia Cristiana podbiegła do mnie
i przytuliła się.
-To co, idziemy na to ciastko? –
kucnęłam przed nią i uśmiechnęłam się.
-Babciu, mogę iść z Gabrysią? –
dziewczynka spojrzała na swoją babcie, a ta kiwnęła tylko głową na znak zgody. Ubrała
ją ciepło i delikatnie się uśmiechnęła. – Możemy iść. – dziewczynka klasnęła w
dłonie.
Wyszłyśmy z mieszkania, a co za tym
idzie również z bloku. Chwyciłam jej drobniutką dłoń i ruszyłyśmy wolnym
krokiem spoglądając na chodnikowe płytki.
-A na jakie ciastko pójdziemy? –
spojrzała na mnie z iskierkami w oczach.
-Na jakie tylko będziesz chciała. –
posłałam w jej kierunku szczery uśmiech, a ta podskoczyła ze szczęścia.
-Gabrycha? Co Ty tutaj robisz?!
________________________________________________
No i mamy kolejny rozdział. ;). Jak myślicie, kogo spotkała Gabrysia? ;>
jaaaaaaaaaak Giuli jest słodka :3 i kogoż ona tam spotkała? i dalej w stosunku do Savaniego jest taka no ...zimna. :<
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny! :D
Każde dziecko jest słodkie, haha. ;D
Usuńw stosunku do małej Gabrysia jest ciepła i otwarta, zupełne przeciwieństwo Jej stosunków z Savanim...i kogo mogła spotkać? To dla mnie nie mala zagadka....
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
;)
Usuń